Powinniście na bok odsunąć błogosławieństwa, jakie daje status, i postarać się zrozumieć Bożą wolę zbawienia człowieka

Rozumując po ludzku, nie jest możliwe, by potomkowie Moabu zostali uczynieni pełnymi, brak im stosownych do tego kwalifikacji. Z kolei synowie Dawida mają z pewnością taką nadzieję i bez wątpienia mogą zostać uczynieni pełnymi. Jeśli jest się potomkiem Moabu, nie sposób zostać uczynionym pełnym. 
Nawet dziś nadal nie rozumiecie doniosłości dzieła, które dokonuje się pośród was; wciąż obstajecie w głębi serca przy swoich perspektywach na przyszłość, nie zamierzając z nich rezygnować. Nikt nie zastanawia się nad tym, dlaczego Bóg wybrał dziś właśnie was – najbardziej niegodnych wśród ludzi – aby nad wami pracować. Czyż zatem dzieło to jest opaczne? Czy wynika ono z chwilowego przeoczenia? Dlaczego Bóg zstąpił, aby pracować właśnie pośród was, skoro od dawna było Mu wiadome, że jesteście synami Moabu? Czy w ogóle was to nie zastanawia? Czy Bóg nie bierze tego wcale pod uwagę, realizując swoje dzieło? Czy Bóg mógłby podjąć taką nieprzemyślaną decyzję? Czyż od samego początku nie wiedział, że jesteście potomkami Moabu? Czyż nie wiecie dostatecznie dużo, by się zastanawiać nad takimi sprawami? Gdzież podziały się wasze koncepcje? Czyżby wasze zdroworozsądkowe myślenie nie nadawało się do tego celu? Gdzie podziały się wasz spryt i wasza mądrość? Czyżbyście byli zbyt wyniośli, by dostrzegać podobne drobiazgi? Wasze umysły najbardziej uwrażliwione są na takie rzeczy, jak widoki na przyszłość i własny los, lecz co się tyczy wszystkiego innego, są one odrętwiałe, tępe i pełne bezgraniczne ignorancji. W co wy tak naprawdę wierzycie? W swoje perspektywy na przyszłość? W Boga? Czy nie wierzysz po prostu w to, że twoje przeznaczenie jest dobre? A tylko w perspektywy na przyszłość? Jak wiele rozumiesz teraz z drogi życiowej? Jak wiele osiągnąłeś? Czy sądzisz, że celem dzieła, dokonywanego teraz wśród potomków Moaba, jest wasze upokorzenie? Czy dokonywane jest z zamiarem wyeksponowania waszej brzydoty? Czy jest realizowane z myślą o tym, byście pogodzili się z karceniem, nim zostaniecie ciśnięci w jezioro ognia? Nigdy nie powiedziałem, że nie macie przyszłości ani tym bardziej, że czeka was zniszczenie bądź zatrata; czyż kiedykolwiek powiedziałem publicznie coś podobnego? Twierdzisz, że nie ma dla ciebie nadziei, czyż jednak nie jest to twój własny wniosek? Czyż nie jest to wytwór twojego umysłu? I czy twój własny wniosek ma jakiekolwiek znaczenie? Jeśli powiadam, że nie jesteś błogosławiony, wtedy z pewnością czeka cię zatracenie; jeśli zaś mówię, że jesteś błogosławiony, z pewnością zostaniesz ocalony. Otóż powiadam tylko, że jesteś potomkiem Moabu. Nie powiedziałem, że zostaniesz zniszczony. Chodzi jedynie o to, że potomkowie Moabu zostali przeklęci i stanowią jedno z zepsutą ludzkością. Już wcześniej była mowa o grzechu; czyż nie jesteście wszyscy grzesznikami? Czyż szatan nie zdeprawował wszystkich grzeszników? Czyż nie rzucają oni wyzwania Bogu? Czy się przeciw Niemu nie buntują? Czy ci, którzy rzucają wyzwanie Bogu, nie ściągają na siebie Jego przekleństw? Czyż wszyscy grzesznicy nie powinni zostać zniszczeni? A jeśli tak, to któż spośród śmiertelnych może zostać ocalony? Jakże zdołaliście przetrwać do tej pory? Prezentujecie negatywną postawę, gdyż wywodzicie się z Moabu, a poza tym czyż nie należycie do grzeszników? Jak zdołaliście dotrwać aż do teraz? Kiedy wspomina się o doskonałości, ogarnia was poczucie szczęścia. Słyszeliście, że musicie doświadczyć wielkich cierpień i wyobrażacie sobie, że jest to jeszcze większe szczęście. Sądzicie, że te cierpienia pozwolą wam ze wszystkim się uporać, co stanowi jeszcze większe Boże błogosławieństwo i akt wyniesienia was przez Boga. Gdy mowa o Moabie, powstaje wśród was poruszenie. Dorosłych i dzieci ogarnia niewypowiedziany smutek, a wasze serca napełniają się rozpaczą; wszyscy żałujecie, że w ogóle się narodziliście. Nie rozumiecie, jakie znaczenie ma fakt, że na tym właśnie etapie dzieło jest wykonywane pośród potomków Moabu; potraficie tylko walczyć o wyższy status i wracacie na złą drogę, gdy uznacie, że nie ma dla was nadziei. Gdy usłyszycie wzmiankę o doskonałości i przeznaczonym wam miejscu w przyszłości, jesteście szczęśliwi. Wasza wiara w Boga ma na celu pozyskiwanie błogosławieństw, tak aby przeznaczone wam miejsce było dobre. Niektórzy czują w tej chwili obawy w związku z posiadanym statusem. Ponieważ mają niską wartość i niski status, nie podejmują starań, by poddać się doskonaleniu. Bóg najpierw przemówił na temat doskonałości, następnie odniósł się do potomków Moabu, tak więc ludzie zanegowali ścieżkę doskonałości, którą kroczyli wcześniej. Stało się tak dlatego, że nigdy nie zgłębiliście doniosłości owego dzieła ani nie dbacie o jego znaczenie. Wasza postura jest nazbyt drobna, żebyście mogli znieść choćby najdrobniejsze zawirowania. Gdy widzicie, że wasza pozycja jest zbyt niska, czujecie się źle i nie wierzycie w sens dalszych poszukiwań. Ludzie postrzegają osiągnięcie łaski i radość czerpaną ze spokoju jako symbole wiary w Boga, zaś zabieganie o Boże błogosławieństwa traktują jako fundament swej w Niego wiary. Bardzo nieliczni próbują Boga poznać lub zmienić własne usposobienie. Wiara ludzi w Boga ma skłonić Go do zapewnienia im należytego przeznaczenia, a także przysporzyć im wszelkich możliwych łask; sprawić, żeby Bóg stał się ich sługą i utrzymywał z nimi pokojowe i przyjacielskie relacje, aby nigdy nie doszło między nimi do żadnego konfliktu. Innymi słowy, ich wiara w Boga domaga się, aby Bóg obiecał im spełnienie wszystkich pragnień, by zapewniał im wszystko to, o co się modlą, tak jak powiedziane jest w Biblii: „wysłucham wszystkich modłów waszych”. Ludzie ci domagają się, by Bóg nikogo nie osądzał, by z nikim się nie rozprawiał, gdyż jest On nieodmiennie miłosiernym Jezusem Zbawcą, żyjącym na przyjaznej stopie z ludźmi – w każdym czasie i miejscu. Wiara takich ludzi wygląda następująco: zawsze proszą oni bezwstydnie Boga o różne rzeczy, Bóg zaś ślepo ich wszystkim obdarza, niezależnie od tego, czy się buntują, czy są Mu posłuszni. Ludzie ci bezustannie oczekują od Boga „zapłaty”, On zaś bez szemrania musi ją uiszczać, i to w podwójnej wysokości, niezależne od tego, czy sam coś od nich dostał, czy też nie. Jest On zdany na ich łaskę i niełaskę; bez ich pozwolenia nie wolno Mu arbitralnie owymi ludźmi dysponować ani tym bardziej ujawniać własnej, skrywanej od wielu lat mądrości i sprawiedliwego usposobienia, mimo że tak właśnie chciałby postąpić. Tacy ludzie ograniczają się do wyznawania Bogu swoich grzechów, Bóg zaś natychmiast je odpuszcza, i nie może się tym znużyć – i tak to trwa bez końca. Wydają Bogu polecenie, a On je spełnia, tak jak czytamy o tym w Biblii: „nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć. Przybył, by stać się sługą człowieka”. Czyż nie tak właśnie wyglądała zawsze wasza wiara? Kiedy nie udaje wam się niczego od Boga uzyskać, wtedy najchętniej byście uciekli. Gdy zaś czegoś nie rozumiecie, ogarnia was frustracja, a nawet posuwacie się do miotania wszelkiego rodzaju przekleństw. Wy po prostu nie chcecie pozwolić Samemu Bogu na to, by dał w pełni wyraz swojej mądrości i cudowności, i zamiast tego wolicie zaznać tymczasowego spokoju i wygody. Aż do tej pory waszą postawę i wiarę w Boga cechowały wciąż te same stare nawyki myślowe. Jeśli Bóg okazuje wam nieco więcej majestatu, stajecie się nieszczęśliwi; czy dostrzegacie teraz dokładnie, jak wygląda wasza postawa? Nie myślcie, że wszyscy jesteście wobec Boga lojalni, skoro wasze dawne nawyki myślowe tak naprawdę się nie zmieniły. Gdy nie spotyka cię nic złego, uważasz, że wszystko idzie jak z płatka, a wtedy twoja miłość do Boga nie ma granic. Ale gdy natrafiasz na drobne przeciwności, spadasz na samo dno Hadesu. I taka jest twoja lojalność wobec Boga?

Gdyby ostatni etap dzieła podboju miał się rozpocząć w Izraelu, wówczas nie miałoby ono żadnego znaczenia. Tymczasem jest ono wprost nieocenione, gdy dokonuje się w tym kraju i gdy go doświadcza wasz lud. Stoicie najniżej spośród ludzi, będąc ludem o najniższym statusie. Jesteście ludźmi z najniższej warstwy społecznej, tymi, którzy na początku mieli też najmniejszą wiarę w Boga. Jesteście tymi, którzy odeszli od Niego najdalej i tymi, którzy doznali najsroższych krzywd. A ponieważ celem tego etapu dzieła jest wyłącznie podbój, czyż nie jest rzeczą właściwą, że wybrano właśnie was, byście mogli zaświadczyć o tym, co dopiero ma nadejść? Gdybyście to nie wy mieli doświadczyć pierwszego etapu dzieła podboju, trudno byłoby wówczas prowadzić dalszy podbój, który dopiero ma nastąpić, albowiem jego rezultaty uzależnione będą od tego, co dokonuje się dzisiaj. Dzisiejsze dzieło podboju to tylko początek całego dzieła podboju. Jesteście pierwszą grupą, którą należy podbić; reprezentujecie całą podbitą ludzkość. Jeśli jest ktoś, kto naprawdę osiągnął zrozumienie, to zauważy, że wielkie jest wszystko to, co czyni dzisiaj Bóg, i że nie tylko umożliwia On ludziom uświadomienie sobie ich własnej buntowniczości, ale również ukazuje im ich własny status. Cel i sens Jego słów nie polega na wywoływaniu w ludziach negatywnego nastawienia, ani też na doprowadzeniu ich do upadku. Dzięki owym słowom mogą oni dostąpić objawienia i zostać zbawieni; celem jest obudzenie poprzez Boże słowa ludzkiego ducha. Od chwili stworzenia świata aż do tej pory człowiek zawsze żył w domenie szatana; był nieświadomy, że istnieje jakiś Bóg – i nie wierzył w Jego istnienie. To, że wszyscy ci ludzie mogą zostać włączeni w wielkie Boże dzieło zbawienia i że mogą zostać przez Niego podniesieni, jest zaiste dowodem Bożej miłości; wszyscy ci, którzy to naprawdę rozumieją, tak właśnie będą to widzieć. Co jednak będą myśleć ci, którzy nie rozumieją? „Bóg mówi, że jesteśmy potomkami Moabu. On sam powiedział, że nimi jesteśmy. Czy w ogóle możemy na coś się przydać? Kto uczynił nas potomkami Moabu? Kto sprawił, że wcześniej tak uporczywie Mu się sprzeciwialiśmy? Bóg przybył, by nas potępić; czy nie widzisz, że Bóg od samego początku zawsze nas właściwie osądzał? Ponieważ Go nie słuchaliśmy, powinniśmy zostać w ten sposób skarceni”. Czy słowa te są słuszne? Dziś Bóg osądza was, karci i potępia, wiedz jednak, że twoje indywidualne potępienie dokonuje się po to, byś mógł poznać samego siebie. Potępienie, przekleństwo, sąd, karcenie – wszystko to ma na celu sprawienie, byś mógł poznać samego siebie i zmienić swoje usposobienie, a ponadto byś mógł poznać swoją wartość i zrozumieć, że wszystkie czyny Boga są sprawiedliwe, zgodne z Jego usposobieniem i potrzebami Jego dzieła; że postępuje On zgodnie z własnym planem zbawienia człowieka; że jest On sprawiedliwym Bogiem, który człowieka kocha i zbawia, a zarazem osądza go i karci. Gdy wiesz tylko tyle, że jesteś niskiej kondycji, że jesteś zepsuty i nieposłuszny, a nie wiesz, że Bóg chce dokonać swego dzieła zbawienia poprzez sąd i karcenie, którym poddaje cię dzisiaj, wówczas nie masz sposobności doświadczenia, a tym bardziej wytrwania. Bóg nie przybył, żeby zabijać czy siać zniszczenie, lecz żeby sądzić, przeklinać, karcić i zbawiać. Zanim urzeczywistniony zostanie Jego plan obejmujący sześć tysięcy lat – zanim pokaże wyraźnie, jaki kres czeka ludzi wszystkich kategorii – dokonujące się na ziemi Boże dzieło ma na celu zbawienie ludzi, aby tych wszystkich, którzy Go miłują, uczynić istotami całkowicie pełnymi oraz poddać ich Jego panowaniu. Niezależnie od tego, w jaki sposób Bóg zbawia ludzi, ma On na celu uwolnienie ich od ich dawnej szatańskiej natury: Bóg zbawia ich poprzez skłonienie ich do poszukiwania życia. Jeśli tego nie uczynią, nie będą w stanie przyjąć Bożego zbawienia. Zbawienie jest dziełem Samego Boga, zaś poszukiwanie życia jest czymś, co człowiek musi podjąć, by móc przyjąć zbawienie. W oczach człowieka zbawienie jest miłością Boga, ta zaś nie może polegać na karceniu, osądzie i klątwach, lecz na miłości, współczuciu, a ponadto na słowach pociechy; zbawienie musi też nieść za sobą bezgraniczne błogosławieństwa Boże. Ludzie wierzą, że kiedy Bóg zbawia człowieka, czyni to poprzez dotyk, sprawiając za pośrednictwem swych łask i błogosławieństw, że oddają Mu oni swoje serca. Innymi słowy, kiedy Bóg dotyka człowieka, wtedy też go zbawia. W ramach takiego zbawienia dochodzi do zawarcia swoistego kontraktu. Tylko kiedy Bóg po stokroć wynagradza człowieka, ten skłonny jest zaakceptować imię Boże i podjąć wysiłki na rzecz Jego chwały. Nie tego pragnie Bóg dla ludzkości. Przybył On na ziemię, by ocalić zepsutą ludzkość – nie ma w tym cienia fałszu; w innym razie z pewnością by nie przybył, aby dokonać swego dzieła osobiście. W przeszłości, dzieło to spełniało się za pośrednictwem nieprzewyższonej miłości i współczucia: wszystko co doń należy Bóg oddał szatanowi w zamian za całą ludzkość. Lecz dzień dzisiejszy w niczym nie jest podobny do przeszłości: dzisiaj wasze zbawienie urzeczywistniane jest w czasie dni ostatecznych, kiedy to każdy sklasyfikowany zostaje wedle rodzaju; tym razem dokonuje się ono nie poprzez miłość i współczucie, lecz poprzez karcenie i sąd – tak by człowiek zbawiony został jeszcze gruntowniej. Tak więc doświadczycie jedynie karcenia, sądu Bożego i bezlitosnych razów – wiedzcie jednak, że to bezlitosne wymierzanie razów nie ma w sobie ani cienia kary; że niezależnie od tego, jak surowe są Moje słowa, tak naprawdę tylko nieliczne, jakie usłyszycie, wydadzą się wam bezlitosne; wiedzcie też, że niezależnie od skali Mego gniewu, nadal to z czym macie kontakt to słowa nauki; nie chcę was skrzywdzić ani uśmiercić. Czyż nie tak się sprawy mają? Wiedzcie, że dzisiaj, czy jest to sprawiedliwy sąd, czy bezwzględne oczyszczanie i karcenie – wszystko to ma na celu wasze zbawienie. Niezależnie od tego, czy ma dziś miejsce zaklasyfikowanie każdego z osobna wedle rodzaju, czy też obnażenie wszelkich kategorii wedle których można podzielić ludzi, wszelkie Boże wypowiedzi i Jego dzieło mają doprowadzić do zbawienia tych, którzy prawdziwie miłują Boga. Sprawiedliwy osąd ma oczyścić człowieka; bezlitosne oczyszczenie ma na celu obmycie go, twarde słowa czy karcenie mają go oczyścić – a wszystko to ma służyć zbawieniu. Dlatego też dzisiejsza metoda zbawienia niepodobna jest do tej stosowanej w przeszłości. Dziś sprawiedliwy sąd zbawia was i jest dobrym narzędziem klasyfikacji każdego z was wedle rodzaju, podobnie jak ostateczne wybawienie przynosi wam bezlitosne karcenie – cóż macie więc do powiedzenia w obliczu karcenia oraz sądu? Czyż dzieło zbawienia nie sprawia wam radości od początku do końca? Zobaczyliście Boga wcielonego, macie też świadomość Jego wszechmocy i mądrości; co więcej, nieraz już doświadczyliście razów i dyscypliny. Czyż jednak nie zaznaliście również najwyższej łaski? Czy nie doznaliście błogosławieństw większych niż ktokolwiek inny? Spłynęły na was łaski obfitsze aniżeli chwała i bogactwa Salomona! Pomyślcie o tym: gdyby zamiarem przyświecającym Mojemu przyjściu było potępienie i ukaranie was, nie zaś wasze zbawienie, czyż wasze dni mogły trwać tak długo? Czyż moglibyście – wy, grzeszne istoty z krwi i kości – dotrwać do tej pory? Gdybym chciał was jedynie ukarać, po cóż bym sam stał się istotą cielesną i po cóż podejmowałbym się tak wielkiego przedsięwzięcia? Czyż nie wystarczyłoby jedno Moje słowo, by was – zwykłych śmiertelników – sromotnie ukarać? Czyż nadal miałbym żywić zamiar zniszczenia was, po tym jak już was potępiłem? Czy nadal nie wierzycie Moim słowom? Czyż mógłbym zbawić człowieka dzięki samej tylko miłości i współczuciu? I czy do tego celu wystarczyłoby Moje ukrzyżowanie? Czyż temu, by uczynić człowieka doskonale posłusznym, nie sprzyja w większym stopniu Moje sprawiedliwe usposobienie? Czyż to nie dzięki niemu człowiek może zaznać pełni zbawienia?

Choć być może moje słowa są surowe, wypowiadam je wszystkie w celu zbawienia człowieka, gdyż poprzestaję na słowach i nie karzę ciała człowieka. Dzięki tym słowom człowiek żyje w świetle; wie, że światło istnieje i jest cenne, a przede wszystkim wie, jak bardzo słowa te są dlań dobroczynne i że to Bóg jest zbawieniem. Choć wypowiedziałem wiele słów karcących i osądzających, w istocie ich nie doświadczyliście: nie wprowadziłem ich w czyn. Przyszedłem, żeby czynić swoje dzieło i głosić Moje słowo, a choć słowa Moje są surowe, osądzam nimi wasze zepsucie i buntowniczość. Postępuję w ten sposób, aby wybawić was z domeny szatana; czynię użytek ze swych słów, by wybawić człowieka; skrzywdzenie go za pomocą słów nie jest Moim celem. Słowa Moje są surowe, tak by Moja praca mogła osiągnąć zamierzony skutek. Tylko dzięki takiemu postępowaniu człowiek może poznać samego siebie, zrywając ze swym buntowniczym usposobieniem. Największym pożytkiem płynącym z posługiwania się słowami jest umożliwienie ludziom wcielenia prawdy w życie, gdy już ją zrozumieją; doprowadzenia do zmian w ich usposobieniu, osiągnięcia przez nich wiedzy o sobie samych i o dziele Boga. Jedynie sposób pracy przez wypowiedzi może pozwolić na komunikację między Bogiem i człowiekiem, tylko słowami można objaśnić prawdę. Taka właśnie praca jest najlepszym sposobem na to, by podbić człowieka; poza wypowiadaniem słów, żadna inna metoda nie pozwala człowiekowi zyskać wyraźniejszego zrozumienia prawdy oraz Bożego dzieła, dlatego też w ostatniej fazie swego dzieła Bóg przemawia do człowieka, aby odsłonić przed nim wszelkie prawdy i tajemnice dla ludzi niezrozumiałe, umożliwiając mu zdobycie prawdziwej drogi i życia od Boga, a tym samym zaspokojenie Jego woli. Celem przyświecającym Bogu w jego pracy nad człowiekiem jest sprawienie, by człowiek spełniał Bożą wolę, a wszystko to jest dokonywane, by go zbawić, dlatego też w czasie zbawiania człowieka Bóg nie dokonuje dzieła karania go. W czasie zbawiania człowieka Bóg nie karze za zło ani nie wynagradza za dobro, podobnie jak nie ujawnia miejsc wyznaczonych dla ludzi rozmaitego rodzaju. Dopiero po zamknięciu finalnej fazy swego dzieła Bóg przystąpi do ukarania zła i wynagrodzenia dobra – wtedy też wyjawi miejsca przeznaczone dla rozmaitego rodzaju ludzi. Ukarani zostaną ci, których faktycznie nie sposób zbawić; zbawieni zaś będą ci, którzy uzyskali zbawienie w czasie, gdy Bóg zbawiał ludzi. W czasie realizacji Bożego dzieła zbawienia, wszyscy ci, którzy mogą zostać zbawieni dostąpią go w najwyższym wymiarze, nikt nie zostanie odrzucony, jako że celem Bożego dzieła jest zbawienie człowieka. Ci wszyscy, którzy w ramach dzieła zbawienia człowieka nie są zdolni do zmiany swojego usposobienia – wszyscy ci, którzy nie potrafią okazać Bogu całkowitego posłuszeństwa – zostaną ukarani. Ten etap Bożego dzieła – dzieła dokonanego słowami – otwiera przed człowiekiem wszystkie drogi i rozwikłuje tajemnice dlań niezrozumiałe, tak by mógł on pojąć wolę Bożą i Boże wymagania wobec ludzi, dzięki czemu człowiek będzie w stanie wprowadzać Boże słowa w życie i zmienić swoje usposobienie. Bóg urzeczywistnia swoje dzieło jedynie za pomocą słów, nie karze też ludzi za ich drobne nieposłuszeństwa, nastał bowiem czas zbawienia. Gdyby każdy, kto dopuścił się buntu, został ukarany, nikt nie mógłby dostąpić zbawienia; wszyscy podlegaliby karze i trafiali do Hadesu. Słowa osądzające ludzi mają sprawić, by poznali oni samych siebie i byli posłuszni Bogu; nie mają służyć karaniu ludzi. W czasie dzieła dokonywanego przy użyciu słów wielu ludzi ujawni swoją buntowniczość i opór, i wykaże się nieposłuszeństwem wobec Boga wcielonego. On jednak ich za to nie ukarze, odrzucając jedynie tych, którzy zepsuci są do cna i nie mogą zostać zbawieni. Ich ciała rzuci na pastwę szatana, a nieliczne zniszczy. Pozostali będą w dalszym ciągu wyznawać oraz doświadczać rozprawiania się i przycinania. Jeśli w trakcie wyznawania wciąż nie będą mogli zaakceptować rozprawiania się i przycinania, a ich degeneracja będzie się pogłębiać, wtedy ci ludzie utracą swą szansę na zbawienie. Każdy, kto zaakceptuje podbijanie przez słowa, zyska wiele sposobności, by zostać zbawionym. Zbawiając wszystkich tych ludzi, Bóg okazuje im ogrom swojej łagodność, a więc daje im dowody swej największy wyrozumiałości. Dopóki ludzie zawracają ze złej drogi, dopóki gotowi są wyrażać żal, dopóty Bóg będzie dawał im sposobność uzyskania zbawienia. Gdy ludzie po raz pierwszy buntują się przeciw Bogu, On wcale nie pragnie ukarać ich śmiercią, lecz czyni wszystko co w Jego mocy, by ich uratować. Jeśli rzeczywiście nie ma cienia możliwości zbawienia, wówczas Bóg taką osobę odrzuci. Bóg jest jednak nieskory do karania kogokolwiek, ponieważ chce zbawić wszystkich tych, którzy mogą być zbawieni. Osądza On, oświeca i prowadzi ludzi jedynie za pomocą słów; nie chwyta za rózgę, by doprowadzić ich do śmierci. Używanie słów, by zbawiać ludzi, stanowi cel i właściwy sens ostatniego etapu dzieła.

Prześlij komentarz

0 Komentarze